Witajcie moje drogie.
Bardzo dziękuję wszystkim za dobre słowo. Miło, że jesteście. Ostatnio nie wiedzie się najkolorowiej, wokoło szaleje wiosna, kwitną mirabelki, krokusy i całe to kwiatowe towarzystwo a w mojej duszy listopad ze wszystkimi objawami - plucha, ciemno i wicher lodowaty. Ostatnie dni jaskrawo pokazały kuriozum tego państwa i jego urzędników... Ale nie o tym miałam pisać.
Doszłam ostatnio do wniosku, że stałam się na blogu monotematyczna a w zasadzie do duotematyczna, gdyż na przemian dwa tematy ciągnę - Miłość do przyrody i fotografia jej aspektów oraz Kudłaty Wiking.
No i żeby tradycji stało się zadość dziś będzie Wiking, a konkretnie jego ucho. Na razie jedno:)
Ale jak kiedyś obiecałam pokaże jakiej wielkości jest mój kotek.
Tak prezentuje się kot nim na dobre zabrałam się za ucho. Na górze linijka żeby skalę było widać.
A potem zdecydowałam się na wewnętrzną część.
Brązową muliną obszyłam wewnętrzny brzeg ucha i kilka ściegów na zewnętrznej krawędzi.
Potem wytargałam skądś mulinę w kolorze przybrudzonego jasnego różu i wypełniłam środek. I jeszcze brzeg pociągnęłam jasnorudym.
Niewiele tu do opisania bo u fragment raczej nieskomplikowany. Jak już ucho wypełniłam to zaczęłam schodzić w duch bokobrodem lub kryzą jak kto woli i ją teraz właśnie męczę. Ale ile zmęczę to się okaże.
I tak jakoś na powrót chce mi się go wyszywać. Znaczy, że to chwilowa słabość była. No a przecież już kilka ładnych miesięcy nad nim siedzę i niczego innego nie tykam. Nie podejrzewałam się o taką twórczą wierność.
Jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję za ciepłe słowa.
A na koniec tylko wspomnę, że czas teraz na opryski iglaków środkiem na bazie oleju parafinowego, brzoskwiń oraz moreli przeciw kędzierzawości i róże miedzianem przeciw czarnej plamistości liści róż ( o tej ostatniej napiszę niebawem). I radziłabym podlać rododendrony bo płytki system korzeniowy mają, a u nas susza jest i mogą to odchorować. Ale podlać w ciągu dnia kiedy najcieplej, żeby przymrozek nie złapał.
cudny :) z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, ja też czekam na ciąg dalszy - Smoka Twojego. Pozdrawiam.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMnie nie przeszkadza Twoja monotematyczność. Napatrzeć się nie mogę jak powstaje kocisko, dla mnie to super lekcja. Opisy przyrody i zdjęcia, w Twoim wykonaniu, po prostu bajeczka!
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam i cieszę się, że pojawiłaś się z powrotem :)
Dziękuję za te słowa. Fakt miałam przerwę bo nie miałam ani ochoty, weny i nastroju na blogowanie, zaglądałam ale nawet nie miałam siły się logować do komentowania, ale nie zapomniałam o was.
UsuńPięknie ułożone ściegi, świetnie Ci ten haft wychodzi! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa uznania, bardzo mnie cieszą i mobilizują do dalszej pracy. Pozdrawiam gorąco.
UsuńNie mogę się napatrzeć na tego kotka :-) Wygląda super :-))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że kicia się podoba.
UsuńDo tej pory mi się bardzo podobał, pokazywany po kawałeczku, ale teraz pokazany w całości dopiero robi wrażenie. Jesteś mistrzynią Luno :)
OdpowiedzUsuńMoje róże juz spryskane i przeciw czarnej plamistości i przeciw robalom (bo te drugie juz się pokazały).
Pozdrawiam.
Och, jaką tam mistrzynią, szurniętą pedantką niteczkową jedynie. Przerost formy nad treścią ale sztuka chyba na tym polega. A jakie robale się pojawiły o tej porze? Też pozdrawiam.
UsuńNo nie uwierzysz, ale mszyce. Siedzą i wcinają moje młodziutkie pędy różane. Znaczy juz nie siedzą i nie wcinają :)
UsuńNo zaskoczona jestem że przy takiej aurze już się pojawiły... One nie lubią zimna... Ale dobrze, że sobie poradziłaś.
UsuńPodziwiam:)
OdpowiedzUsuńPiękny jest ten haft i bardzo czytelnie go objaśniasz. Nie wiem czy kiedyś znajdę na niego czas? Może na emeryturze, ale do niej jeszcze tak daleko:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja do emerytury mam jeszcze ponad 30 lat. Ale rozumiem że czasu mało dziś jest a ten haft pracochłonny jest. Dla tego ja się teraz zdecydowałam bo nie wiadomo czy doczekamy emerytur w zdrowiu umożliwiającym wyszywanie. Pozdrawiam.
UsuńWspaniały wyłania się kocurek , pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam serdecznie.
UsuńKociak rośnie w oczach. :) Super! Wydawało mi się, że jest większy ale i tak podziwiam. :) Zainspirowałaś mnie do powrotu do tej techniki haftowania. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCóż, wielki może nie jest ale ramę będzie potrzebował większą niż A4 bez Passepartout. A nici na niego też sporo idzie. Cieszę się, że kogoś inspiruję do tego haftu.
UsuńPrzecudnie się wyłania Marysiu...patrzę i podziwiam....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło ....
Miło mi takie słowa czytać, ciepło sie na sercu robi. Pozdrawiam Cie również.
UsuńJa swojego dłubię z mozołem. Nie wychodzi mi taki ładny jak Twój. Ale jak na razie się nie zniechęcam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dana
PS
Mam propozycję. Nie mamy wspólnego bloga, tak jak przy innych zabawach ale może mogłabyś z boku na pasku umieścić linki do blogów osób, które haftują razem z nami? Wtedy można by podpatrywać postępy innych osób.
Wybacz, ale nie bardzo mam głowę do takich spraw jak linki, zwłaszcza że nie jestem w tym biegła i nie wiem kto tak na prawdę zdecydował się na wyszywanie Wikinga. Może jak podejmę się następnego wzoru, mniej skomplikowanego, gdzie będę mogła kolory podać to zrobię z tego jakąś oficjalniejszą zabawę ale tak to nie bardzo się czuję. Ale dziękuję za pomysł. Pozdrawiam.
UsuńCudowny! Czekałam na zdjęcie z linijką, żeby zobaczyć skalę. Zdjęcie umiem wydrukować tylko nas A$ i musiałam zobaczyć, czy muszę Twojego kota powiększyć na ksero.
OdpowiedzUsuńKot jest właśnie na kartce A4 i to jego wielkość oryginalna. Wydaje mi się nawet że na duży trochę ale za to ładniej szczegóły będę mogła dopracować.
UsuńNormalnie aż chce się podrapać go za tym uchem. :) Z niecierpliwością wyczekuję na oczy Wikinga!
OdpowiedzUsuńA ja uparcie chcę oczy na samym końcu wyszyć. Tak jakoś, najsmaczniejszy kąsek na koniec sobie zostawiłam. Pozdrawiam.
UsuńKotek piękny:) Nie mogę sie już doczekać końca:)
OdpowiedzUsuńDzięki - ja też.
UsuńBrakuje słów dla piękności tego haftu. Po prostu cudo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe słowa.
UsuńAle cudo OO Ja podziwiam, haft płaski jest dla mnie za trudny chlip ;/ przepiękny ten kot...
OdpowiedzUsuńHaft płaski tylko wydaje się być taki rudny, trzeba spróbować na małych wzorkach i zobaczyć że nie taki diabeł straszny. Dziękuję pozdrawiam.
UsuńAleż Tobie to pięknie wychodzi! Ja zaczęłam, najpierw moje kolory mi się nie podobały, zaczęłam drugi raz z trochę inną paletą, ale ciężko idzie, jakieś kulfoniaste te moje ściegi :))). Ale powoli zaczynam załapywać, spróbuję w tym tygodniu podgonić, może jakiś fragmencik uda się w końcu pokazać światu :).
OdpowiedzUsuńJak się to mówi "pierwsze koty za płoty". Też się czasem zastanawiam czy mnie nie poniosło z tym kotem, mogłam na początek coś prostszego wybrać ale nie.... ja lubię wyzwania. Nie mogę się doczekać aż coś pokażesz, ciekawa jestem bardzo.
UsuńLunka....kocur robi się coraz piękniejszy
OdpowiedzUsuńDzięki, tak długo go robię że kurzyć mi się zaczyna, nie wiem jak zareaguje na pranie... Ale tym będę sie martwić jak skończę:)
Usuńpięknie wyszedł Ci te kocur ! super !
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńPiękny kocurek jak żywy...... i już nie mogę się doczekać na efekt końcowy. Jestem bardzo ciekawa jaki będzie miał kolor oczek...?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Jeszcze nie zdecydowałam o kolorze oczu. Dziękuję za miłe słowa.
UsuńPrzepiękny kotek, masz cudny talent.
OdpowiedzUsuńDziękuję, mogę to samo powiedzieć o tobie, twoje serwetki są zachwycające. pozdrawiam.
UsuńLuna, trwaj w tym co robisz, bo robisz to z screen. Nie śpiesz się, powoli, a wyjdzie cud! Ciesz się ogrodem i rodziną, a my będziemy czekać na kolejny piękny pokaż. Przytulam mocno i od serca.
OdpowiedzUsuńKochana Elu, twoje słowa bardzo mnie uradowały i wzruszyły. Jak dobrze czytać takie komentarze, dają prawdziwego kopa do pracy. Dziękuję całym serduchem i ściskam również mocno.
UsuńKotek jest niesamowity:)
OdpowiedzUsuńKot jak żywy:) - ładne cieniowanie, ściegi równiutkie z zaciekawieniem czekam efektu końcowego:)
OdpowiedzUsuń