Witajcie wiosennie kochane i kochani.
Uprzedzałam, że na ten weekend jadę do Dziczy i uprzedzałam nie tylko was ale i moich rodziców. Uprzedzanie miało za zadanie, by swobodnie pozwolili mi łazęgować po lesie i polach. I pozwolili. Mama tylko dzwoniła w sprawie posiłków i pytała czy daleko jestem:)
Ale było pięknie, mam tego tyle, że nie wiem od czego zacząć. Jak wiecie w Sobotę pogoda była przepiękna, iście letnia, chociaż przyznam, poranek był mroźny. Zerwałam się z łóżka przed szóstą, czekałam na wschód słońca. Pierwsze co mnie zaskoczyło to nietypowy dźwięk, ujadanie, bardzo dziwne, psa. Wyjrzałam przez okienko, a jako że śpię na poddaszu to mam rozległy widok i zobaczyłam zająca biegnącego łukiem przez pole w kierunku naszej działki i znikającego w zaroślach. A jakiś czas za nim dwa psy. Jeden spory długowłosy owczarek a drugi mały czarny kundelek w typie sznaucera.
Nie spodobał mi się ten widok, bo to znaczy że albo ktoś nie pilnuje swoich psów i grasują albo są bezpańskie i polują. Zezłościło mnie jak wróciły i zaczęły się kręcić nieopodal granicy działki i węszyć wzdłuż Błoćca (kanał - rzeczka) gdzie i lis ma norę i sarny śpią. Mama nie kojarzy takiej pary psów więc to nie żaden sąsiad. Inna rzecz, że jak była nasza Sura to się chyba tak nie zbliżały.
Wyszłam z domu przed ósmą bo zdecydowałam się wypić z rodzinami poranną kawę i zjeść kawałek babki piaskowej.
No i wybyłam na rekonesans. Wiadomo - szukałam nornic, ale od dwóch sezonów widuję jedynie nory. Było rześko ale słonecznie i bardzo głośno od setek ptaków.
Muszę to jakoś podzielić bo w sumie pstryknęłam ponad 500 zdjęć z czego wiele się powtarza, kilka zupełnie nie trafionych, zatem będzie ze 200 do publikacji - nie zdzierżylibyście tego na raz.
Zacznę od sobotniego poranka i popołudnia, pominę środek dnia - będzie to osobna historia.
Na dzień dobry sprawdziła czy aparat działa i dla poprawy nastroju Dla was kwiatki:)
Krótki obchód po ogrodzie, a tam stada wróbli i szpaków, które się gnieżdżą pod dachem. Sikory i kosy oraz drozdy. Czasem się rudzik pojawi.
Na czereśni przysiadł na poranną toaletę mój ukochany raniuszek.
A w lesie za strumykiem jakiś maluszek gwizdał. Nie wiem co to za jeden - nie miałam czasu oznaczyć.
Przeszłam przez strumień i już byłam w raju. Słonko przyświecało, wiatru nie było i las żył pełnią życia. Maż kupił mi szarą karimatę do jogi żebym nie siadała na ziemi tylko miała coś pod tyłkiem. Rozłożyłam ją więc i zasiadłam na przeciw skarpy z licznymi norami w nadziei że coś się ukarze.
Ale przy okazji zobaczyłam kawałek zmurszałej gałęzi i pniak tuż obok mnie porośnięty mchem... Czy muszę mówić że wykorzystałam tę okoliczność przyrody?
Polecam oglądać w powiększeniu, widać szczegóły.
No, a po tym mchu chodziły.... tak, właśnie mrówki.
I z każdą minutą było ich coraz więcej. Zaczęły mi włazić durne na karimatę.
Grozić mi i namawiać się na mnie poczęły. Kilka pstryknięć palcem i pooooszłyyy...
A ja wróciłam do mchów.
Musicie mi wybaczyć te mchy - szaleję za nimi i sama się zastanawiam kiedy mi się znudzi ich fotografowanie.
Tak, a w międzyczasie pojawiła się Liza i też zaczęła czaić się mieszkańców nor,które obserwowałam.
Ale po kilku minutach zrezygnowała i w sumie to dało mi do myślenia, że te nory chyba dziś są puste.
A to moja największa stracona szansa - Lis przebiegał sobie spokojnie, a ja miałam nie ten obiektyw.
Teleobiektywem ślicznie bym go ściągnęła, a tak nawet ostrość mi złapało na gałęzi... buu!!! No żałoba...
Popołudniu jeszcze spotkałam raniuszki.
I inną pticę na łące.
To chyba dzwoniec, chociaż one z trznadlami zawsze mi się mylą.
A potem zobaczyłam jak Liza na łące poluje. O jak ona poluje... już teraz wiem jak to jest że ciągle do domu głodna wpada.
Polowanie w wykonaniu Lizy - grzanie futra w popołudniowym słońcu. Jak jej to wypomniałam to się fochnęła.
Wskoczyła na suszące się drewno kominkowe i rzuciła mi mordercze spojrzenie.
Niebawem pokarzę kolejne sobotnie zdjęcia. A Niedzielne to chyba w przyszłym tygodniu. Jak tak dalej pójdzie to nie będę nadążała publikować tego co zrobię.
A was zacznie mdlić na samą myśl o mnie:)
Spokojnego tygodnia wszystkim życzę.
Zacznę od sobotniego poranka i popołudnia, pominę środek dnia - będzie to osobna historia.
Na dzień dobry sprawdziła czy aparat działa i dla poprawy nastroju Dla was kwiatki:)
Krótki obchód po ogrodzie, a tam stada wróbli i szpaków, które się gnieżdżą pod dachem. Sikory i kosy oraz drozdy. Czasem się rudzik pojawi.
Na czereśni przysiadł na poranną toaletę mój ukochany raniuszek.
A w lesie za strumykiem jakiś maluszek gwizdał. Nie wiem co to za jeden - nie miałam czasu oznaczyć.
Przeszłam przez strumień i już byłam w raju. Słonko przyświecało, wiatru nie było i las żył pełnią życia. Maż kupił mi szarą karimatę do jogi żebym nie siadała na ziemi tylko miała coś pod tyłkiem. Rozłożyłam ją więc i zasiadłam na przeciw skarpy z licznymi norami w nadziei że coś się ukarze.
Ale przy okazji zobaczyłam kawałek zmurszałej gałęzi i pniak tuż obok mnie porośnięty mchem... Czy muszę mówić że wykorzystałam tę okoliczność przyrody?
Polecam oglądać w powiększeniu, widać szczegóły.
No, a po tym mchu chodziły.... tak, właśnie mrówki.
I z każdą minutą było ich coraz więcej. Zaczęły mi włazić durne na karimatę.
Grozić mi i namawiać się na mnie poczęły. Kilka pstryknięć palcem i pooooszłyyy...
A ja wróciłam do mchów.
Musicie mi wybaczyć te mchy - szaleję za nimi i sama się zastanawiam kiedy mi się znudzi ich fotografowanie.
Tak, a w międzyczasie pojawiła się Liza i też zaczęła czaić się mieszkańców nor,które obserwowałam.
Ale po kilku minutach zrezygnowała i w sumie to dało mi do myślenia, że te nory chyba dziś są puste.
A to moja największa stracona szansa - Lis przebiegał sobie spokojnie, a ja miałam nie ten obiektyw.
Teleobiektywem ślicznie bym go ściągnęła, a tak nawet ostrość mi złapało na gałęzi... buu!!! No żałoba...
Popołudniu jeszcze spotkałam raniuszki.
I inną pticę na łące.
To chyba dzwoniec, chociaż one z trznadlami zawsze mi się mylą.
A potem zobaczyłam jak Liza na łące poluje. O jak ona poluje... już teraz wiem jak to jest że ciągle do domu głodna wpada.
Polowanie w wykonaniu Lizy - grzanie futra w popołudniowym słońcu. Jak jej to wypomniałam to się fochnęła.
Wskoczyła na suszące się drewno kominkowe i rzuciła mi mordercze spojrzenie.
Niebawem pokarzę kolejne sobotnie zdjęcia. A Niedzielne to chyba w przyszłym tygodniu. Jak tak dalej pójdzie to nie będę nadążała publikować tego co zrobię.
A was zacznie mdlić na samą myśl o mnie:)
Spokojnego tygodnia wszystkim życzę.
Piękne zdjęcia, może nauczę się w końcu rozpoznawać coś więcej niż wróble. O sobotniej pogodzie jeszcze długo nie zapomnę, tak mi kark spiekło słońce i wiatr, że do dziś dotknąć nie mogę.
OdpowiedzUsuńOj, to ostro się wystawiałaś na to słonko. Nie zazdroszczę bo wiem jakie to niekomfortowe zwłaszcza w nocy gdy człowiek chce spać.
UsuńJak dla mnie stanowczo za mało zdjęć..następnym razem proszę o więcej :D
OdpowiedzUsuńKot najwyraźniej miał focha,bo mu przeszkadzałaś w polowaniu :P
Ona nie polowała tylko się leniła. Poluje nocą bo są resztki - znaczy ogonki z dupkami podrzuca. A zdjęć mało? Ok, następnym razem będzie więcej. Miło, że nie znudziły się jeszcze. Pozdrawiam.
UsuńMówisz...prezenty zostawia ;) Spryciula :D
UsuńTrzymam Cię za słowo!
Mnie tam nic nie mdli, chcę więcej, zwłaszcza ptaszków. U nas nie widuję raniuszków:(
OdpowiedzUsuńMoże masz mało świerków w okolicy bo wiem, że bardzo je lubią. Lubią w nich gniazda zakładać. A gady też lubisz? Węże i żmije?
UsuńNie ma zwierząt, których nie lubię. Niekoniecznie muszę je przytulać, co nie znaczy, że nie lubię:)
UsuńMasz rację, nie ma w okolicy zbyt wielu świerków.
dzięki Tobie uczymy się i my - tak pięknie się zatrzymać, popatrzeć, uchwycić ten moment - Marysiu Dziękuję
OdpowiedzUsuńProszę bardzo Elu, miło mi że tak uważasz. Uwielbiam w lesie usiąść i zamknąć oczy, słuchać lasu, jego rytmu, jego dźwięków... serca.
UsuńLuna, fantastyczne foty! Mrówy, ptaszory i mchy nadają się do albumu przyrodniczego.
OdpowiedzUsuńRadzę, dodawaj logo na zdjęcia, bo ktoś może je "wypożyczyć"
Liza zabija wzrokiem!!!
Na bank się jej naraziłaś... :)
Liza już taka jest, kot jak się zowie, tu się przymili a zaraz pazurem poczęstuje. Baba i tyle. A z logo zrezygnowałam bo za wiele z tym roboty żeby każde podpisywać a inaczej nie umiem. Zresztą jak ktoś sobie pożyczy to trudno, pewnie i tak się nie dowiem a jak nawet to albo mu pogrożę naszym kulejącym sądem albo oleję sprawę. Nie zarabiam na nich, kocham je robić.
UsuńA może powinnaś właśnie zarabiać? Są profesjonalne przecież i trochę szkoda, że odchodzą w niebyt...
UsuńNo właśnie Luna, dobrze to przemyśl!
UsuńLuna, są agencje handlujące fotkami, w necie ich od groma: fotolia, dreamstime, photo-stock. Zainteresuj się tematem.
UsuńNie znam się na tym.
UsuńOoo jakie piękne ptaszki!
OdpowiedzUsuńWszystkie zdjęcia u Ciebie jak zwykle zachwycające :)
Dziękuję. Fajnie, że nadal się podobają. Idzie sezon a mnie już nosi.
UsuńLubię Twoje fotorelacje. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marysiu:)
Dziękuję, bardzo mnie cieszy, że je lubisz. Również Cię pozdrawiam.
UsuńFantastyczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńAle miałaś udany spacer, tyle wrażeń :) Raniuszek cudny, nigdy go nie widziałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dzięki. Raniuszki są słodkie. Takie malutkie i piskliwe.
Usuńświetne sprawozdanko z szwędactwa ! zdjęcia przecudnej urody
OdpowiedzUsuńu siebie też raniuszków nie widzę..
pozdrawiam cieplutko
u mnie dzisiaj gwiździ jak... no nie napiszę gdzie... hihi
Ciekawi mnie dla czego nie ma u waz raniuszków. Ale we Wrocławiu są w parkach i na peryferiach.
UsuńLuno, nie wiedziałam, że raniuszki są aż tak prześliczne! No i mrówki mnie zachwycają swoją skomplikonowością. :) Kocia wyjątkowej urody, błyszcząca i szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńO co chodzi z tymi psami... Może znowu ktoś je wywalił do lasu. :(
Nie mam pojęcia o co chodzi z psami. Nie widziałam ich nigdy wcześniej. Ale w okolicach są zdziczałe psy które polują na sarny. Może się coś więcej dowiem następnym jak pojadę do rodziców. Pozdrawiam.
UsuńPiękne zdjęcia. Raniuszki super!
OdpowiedzUsuńDzięki. Też uważam, że są super.
UsuńŚwietne foty-widać obiektyw sie sprawuje dobrze,mrówki z takiej perspektywy są ładne,raniuszek ładnie przysiad a na liska przyjdzie czas:)ten maluch to strzyżyk a też żółtawy to trznadel:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedź. Przyznam się, że mi z tej perspektywy strzyżyka nie przypomina ale tak rzadko widuję te maleństwa że przyjmuję iż masz racje. Ja się z tym lisem to już tak kilka lat bawię w kotka i myszkę, zupełnie jak z bażantem. Obiektyw genialny. Dla mnie przynajmniej. Pozdrawiam.
UsuńWitaj, zdjęcia są przepiękne i z przyjemnością się je ogląda, więc nawet gdyby było ich więcej to nic nie szkodzi. Oszołomiła mnie też uroda Lizy - niesamowita jest! Widzę, że mamy wiele wspólnego, też bardzo kocham naturę i każdą wolną chwilę staram się spędzać na jej łonie. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńLiza jest pięknym kotem o bardzo ładnej maści szylkretowej i jej wszystkie niuanse widać w słońcu. W swoim realnym gronie jestem jedyna taka zwariowana na punkcie przyrody i czasem czuję się z tego powodu samotna. Dla tego też w świecie wirtualnym szukam bratnich dusz, które rozumieją zachwyt nad małym ptaszkiem, jaszczurką czy mrówka. Cieszę się, że do mnie zajrzałaś. Mam nadzieję, że jeszcze będziesz powracać.
UsuńZdjęcia przepiękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, miło mi.
UsuńJak dla mnie to zdjęć mogło być i sto. Baaaaaaajka:) A Liza to jest prawdziwa kocia miss:)
OdpowiedzUsuńO tak, Liza to dama nad damy. Następnym razem będzie więcej fotek, obiecuję.
UsuńZdjęcia jak zwykle perfekcyjne i śliczne:)
OdpowiedzUsuńDzięki kochana.
UsuńZdjęcia mchów i mrówek są świetne. Ptaszki też śliczne widziałaś. Kotek też jest fotogeniczny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za te słowa. Serdecznie pozdrawiam.
UsuńLuna, jakie piekne foty:)
OdpowiedzUsuńChoc czy ja wiem, cz te Mrowy ladne choc? akie jakies straszne raczej:) Dobrze, ze male.
Do dzis pamietam, jak mnie poszczypaly w posladek..;)
Zgadzam się, że one są przerażające i boję się ich panicznie a jednocześnie mnie fascynują. Będę się starała pokazywać więcej różnych owadów ale te teraz jeszcze w miarę spokojne są więc korzystam:)
UsuńKot cudo! Zachwycająca maść i to kocie spojrzenie...Kojarzy mi się z Egiptem:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia mchów i porostów fantastyczne! Dziś oglądałam film o wątrobowcach, pokazywane były w zbliżeniu, a między nimi maluteńkie grzybki kapeluszowe. Po prostu bajka. Twoje zdjęcia są właśnie taką bajką:) Pozdrawiam cieplutko.
Dziękuję, czekam na ładny rozrost wątrobowców nad moim strumieniem, żeby właśnie też je obfocić jak będą mały takie parasolowate zarodnie. A już niedługo będę się szlajać po lesie za każdym małym grzybkiem, im dziwniejszy tym lepszy:)
Usuń