Witajcie. Powiem wam, że tak mnie to malowanie tła do haftu z poprzedniego posta podrajcowało... normalnie zapomniałam jak to fajnie trzymać pędzel, jak mieszać farby... No odlot. I jak się trafił dłuższy weekend bo wyleciało mi zleconko na piątek i rano zasiadłam myśląc czy wyszywać czy malować... sięgnęłam po farby.
Wyciągnęłam kawał tektury, odmierzyłam do białej ramki i zastanowiłam się co chcę na nim widzieć. I zobaczyłam.
Coś mnie ostatnio się te lisy trzymają. I to te zimą, może dla tego, że ślicznie wyglądają na tle śniegu z tą swoją ognistą rudością. Naszkicowałam sobie rudzielca na tej tekturze i z uśmiechem radości zaczęłam machać pędzlem.
Najpierw zrobiłam taką niby podmalówkę. Ja jestem kompletny amator i o malowaniu wiem tyle co przeczytam w internetach lub wcześniej w jakiejś książce. I już wiem, że błędem było, nie zagruntować tej tektury, ale trudno.
Jak już określiłam barwę tła to machnęłam też podkład na futrzaku. Wiecie co, ja się domyślam, że nikomu się nie chce czytać tych wypocin, ale tak się przyzwyczaiłam przez bloga uwieczniać etapy swoich prac, że teraz jakoś mi to naturalnie wychodzi. Nie musicie czytać, możecie po prostu popatrzeć na zdjęcia.
Mój lisek ma dość ponurą pogodę, ale z efektu ołowianych chmur jestem zadowolona.
Pierwszą warstwę śniegu jeszcze będę dopracowywać jak już zwierze będzie gotowe. Malowanie kłaczków jest niemal tak samo mozolne jak ich wyszywanie, w sumie to nie wiem czy duża różnica w tempie pracy. Dziś mam już nieco na pyszczku i uszka skończone, ale nie zrobiłam zdjęcia więc pochwalę się następnym razem.
Nadal się uczę i popełniam całe masy błędów, które nie zdarzają się adeptom szkół plastycznych, ale tak to jest kiedy człowiek jest samoukiem. Nieraz mnie to tak frustruje, że nie mogę osiągnąć efektu, który wiedzę oczami wyobraźni, że rzucam obraz w kąt. Wiele już tak wywaliłam. Mam nadzieję, że tego lisa skończę, to będzie bardzo zdrowe dla mnie. I To niedługo. Następne wolne mam dopiero w weekend:(
Twoi czytelnicy spodziewali się innej treści posta, ale ja Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńTo przemożna potrzeba tworzenia i chroniczny brak czasu.
Liska warto by było wyhaftować, ale ile by to trwało.
Serdecznie pozdrawiam M
Droga M, moi czytelnicy zapewne już się przyzwyczaili, że mnie nosi po tematach. Kiedyś lisa wyszyję, na pewno, obiecałam to sobie.
UsuńObraz zapowiada się cudownie :) A Antuś w swoim żywiole :D Mama pokazała coś nowego, to trzeba sprawdzić, bo a nuż fajna zabawka sie znajdzie :P
OdpowiedzUsuńAntek to się zmienił, wydoroślał, rok temu to pudełko poszłoby w drzazgi a teraz jak maluję to na zmianę z Keirą w nim po prostu śpią.
UsuńStrażnik jest cudowny, a lisek jeszcze bardziej piękniejszy.
OdpowiedzUsuńAleż ty masz talenty...
Aż ci zazdroszczę pozytywnie :-)
Pozdrawiam :-)
Każdy ma jakiś talent, ja zazdroszczę tym co umieją śpiewać i gotować:) Dziękuję.
UsuńLisek jest absolutnie cudowny, nie mogę się na niego napatrzeć. Nawet efekt ołowianych chmur wyszedł realistycznie. Wielkie gratulacje!
OdpowiedzUsuńZ tych chmur to jestem zadowolona. A lisek jaki wyjdzie to się jeszcze okaże:)
UsuńJa uwielbiam CZYTAĆ blogi a zdjęcia są zawsze miłym dodatkiem. Więc pisz. Dużo. Podziwiam Twój talent plastyczny! Co do kotów, mój jak zawsze pilnuje kłębków wełny :)
OdpowiedzUsuńOjej, u mnie kłębki nie miały by szans, poszły by na zabawę i zniszczenie. Dziękuję serdecznie za odwiedziny.
UsuńSliczny straznik pedzli:) Lisek zapowiada sie także nieźle.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam.
UsuńPrzepiękny lisek - a ten co farb pilnuje super :)
OdpowiedzUsuńJak on się kokosił między tymi tubkami, na kilku leżał inne rozsunął. A potem mu je zabrałam żeby wygodniej mu było.
UsuńWow!! Toż ten zwierz będzie wyglądać jak żywy! :) Pięknie już jest pięknie, a co dopiero jak skończysz!
OdpowiedzUsuńMoże jak się postaram to nawet będzie miał pchły:)Dziękuję Jarzębinko.
Usuńuwielbiam te lisy wszelakie!! Już nie mogę się doczekać Twojego :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło Marysiu !
Ja też uwielbiam lisy, są piękne i zabawne, a ile mają wdzięku. Dziękuję i również pozdrawiam.
UsuńJakie błędy ??? Pięknie malujesz !!! Naprawdę - chylę czoła. A strażnik farb - nie każdy może sobie pozwolić na takiego dozorcę :)
OdpowiedzUsuńO tak, mój dozorca tani nie jest:) Ale za to jaki kochany. Miło, mi czytać takie słowa o moim malowaniu. Pozdrawiam.
UsuńAleż to piękne!!! Ja mam kupione farby i płótna...tylko trochę odwagi brak, żeby spróbować ;) chyba mnie zmotywowałaś ;) pozdrawiam gorąco!!!
OdpowiedzUsuńElu, tu się nie ma czego bać, tylko trzeba działać. Bo świetna to zabawa, nawet jak nie wychodzi dokładnie tak jak chcemy:) Chętnie bym zobaczyła Twoje dzieło.
UsuńPiękny lisek z każdym zdjęciem jakby w magiczny sposób nabierał barw....bardzo mi się podoba-brawo
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa.
Usuńłał!! Wyczarować pędzlem takiego lisa to jest coś :D
OdpowiedzUsuńCudowny lisek, ja uważam Lunka że jesteś zbyt surowa dla siebie. Znam co najmniej 3 osoby ze szkoły plastycznej, które zdecydowanie gorzej malują od Ciebie, a lepiej ode mnie, myślę, że z (za przeproszeniem) palcem w du.. dostałaś byś się do najlepszej szkoły plastycznej w Polsce.
OdpowiedzUsuń