Czołem ekipa.
Nikt chyba nie ma wątpliwości o czym będzie traktował dzisiejszy wpis. No wspomnianych poprzednio, zbrodniczo potraktowanych przez niejakiego Lucjana-kota, myszuniach.
Ja nie robiłam zdjęć tego jak wyglądały "PO" więc pokażę je "PRZED".
Są cztery, brązowa, ruda, cappuccino i szara.
One są malutkie, chociaż zdjęcia mogą oszukiwać. Kawałek drewienka na którym leżą jest wielkości małej kromki. Szkoda trochę, ale cóż... mówi się trudno i dziobie się dalej.
Zanim wyprodukowałam te cztery to powstał ich pierwowzór.
Zupełnie siwiuteńka, gołębia myszka. Ta pierwsza była jednostronna. To znaczy mogła leżeć tylko na jednej stronie bo miała tylko jedną parę łapek. Potem dopiero pomyślałam, że spróbuję zrobić takie symetryczne.
A z kolei ostatnio nadrobiłam jedną "utraconą" i oto ona.
Tak, prawie nie rożni się od tej pierwszej, ale o to chodziło, bo właśnie ta pierwsza została zamówiona dzień przed tragedią.
No to jakoś przebrnęliśmy przez paradę myszek. I tak ich mniej niż w Australii. Tam mają miliardy. Znaczy takich żywych, plaga gorsza niż szarańcza.
A u mnie ok, siniaki się ślicznie przebarwiają, noga już raczej ok, tylko zaczyna się robić coraz ciemniej i coraz wcześniej. A ja bym pohaftowała, pomalowała, podziobała, poczytała i nawet znów popisała a tu brak na to wszystko czasu... Za dużo tych technik, ale nie umiem z żadnej zrezygnować. Przyznam że mnie trochę to zaczyna przerastać. Po prostu nie ogarniam i robią mi się zaległości. A nie cierpię zaległości. Zwłaszcza, że kilka lat temu udało mi się przełamać ten upierdliwy schemat i sukcesywnie kończyłam swoje prace. Teraz widzą mi już trzy hafty i chyba ze trzy obrazy oraz jedna dziobana rzeźba. Nie umiem wypracować odpowiedniego systemu, bo się one u mnie nie sprawdzają.
No nic, bywają gorsze dramaty i ludzie sobie radzą.
Jesień przyniosła nam ból gardła i zapalenie oskrzeli u Ciapka. Myślałam, że będzie kolejny ząb do usunięcia bo zwracał suchą karmę, a okazało się że to dla tego bo go gardełko bolało. Jesteśmy na antybiotyku i już jest lepiej. Jeszcze dwie wizyty i portfel odetchnie. :)
Pozdrawiam i zdrowia w okresie kiedy większość reklam piwa i coli została zamieniona na pseudoleki.
Prześliczne te myszki:) Dobrze, że noga się goi i humor wraca. Ja też nie ogarniam swoich chęci popróbowania różnych technik. Filcowanie zostawiam sobie na zimę, ale już mnie ciągnie. Co prawda nie do tworzenia takich przeuroczych zwierzaczków, jakie Ty filcujesz- nawet nie podejmuję się tego, bo nie mam takiej wyobraźni, ale coś innego chodzi mi po głowie.
OdpowiedzUsuńTo są śpiące słodko myszki, a nie zamordowane.
Ciekawa jestem bardzo co to takiego chodzi Ci po głowie, zdradzisz odrobinkę?
UsuńCo do myszek, to owszem one spały a potem zostały zamordowane i się nawet nie obudziły.
Chyba na mokro coś spróbuję
UsuńU nas Jelitowka przedszkolna impreza... Mam nadzieję ze nie Bedzie jak rok temu ze jeszcze co najmniej dwa razy przed nami.A koty to tylko Alex z oczkiem i mef posladek sobie zdarl. Na szczęście na doprawke mam tylko mała szarancze ;) uczaca sie gdzie stoja kuwety...
OdpowiedzUsuńSama mam zaczęła kolorowanke i ksiazke wróć dwie książki i jakoś tak po tym chlodzie po pracy najchetniej człowiek zawija sie w kołdrę gapi netflixa i śpi. :(
Zdrowia życzymy!
PS myszki cudne aż słów brak :)podziwiam bo nie wiem czy bym miała cierpliwość tyle.dlubac :)
UsuńTo wcale nie wymaga długiego dziobania, one są proste. Wam życzę zdrowia chociaż już pisałam jakie są pozytywne strony jelitówki.
UsuńGenialne myszki. No ty zaskakujesz. Nie dziwię się, że czasu brakuje, kiedy ty masz tyle zainteresowań, ale to dobrze. Znam osoby, które nie mają nawet względnego hobby i zupełnie nie wiedzą co ze sobą zrobić. Niby szukają, a i tak nic ich zbyt nie interesuje... Widzę, że mam u Ciebie straszne zaległości, ale to przez te cholerne zapalenie uszu, siedzę na antybiotykach i energii strasznie mało. Jestem chwile na blogu, a potem padam, normalnie śpię z wyczerpania. Życzę Nam wszystkim zdrowia. Twoje prace mnie zachwycają. Ciekawe jak wygląda Twoja pracownia. hehe Pozdrowionka i jeszcze raz zdrówka życzę, nie zapominając o kotku. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie brak pasji jest najgorszym co może spotkać człowieka, to tak zuboża jego życie, sprawia że zamiast zająć się swoim, żyje inny sprawami i wcina się gdzie go nie chcą. Plotkuje i manipuluje... a może jestem niesprawiedliwa, może to ich pasja właśnie... I nieprawdą jest, że hobby to tylko dla bogatych, że biedny musi pracować i nie ma kasy na duperele. To wymówka i sprawa priorytetów.
UsuńPowiem Ci, że masz talent, te muszki wyglądają jak żywe...chociaż śpiące;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Dziękuję bardzo. Przyznam, że nie miałam okazji obserwować dzikiej śpiącej myszy.
UsuńNo cóż, bardzo mi przykro z powodu tych myszek, bo naprawdę cudowne były. Nie wiem, jak ty to robisz, że realizujesz się w tylu różnych kierunkach artystycznych i wszystko wychodzi Ci przepięknie. ja też nie lubię zaległości, ale czasem nie ma innego wyjścia, jak sobie odpuścić. Czas niestety ogranicza bardzo. Pozdrawiam i życzę zdrowia, także Ciapkowi :).
OdpowiedzUsuńCiapek na szczęście dobrze reaguje na leki. Jestem dobrej myśli. Właśnie grzeje mi kolanka. Co do technik, to wiesz, one są wszystkie do siebie podobne dla tego wychodzą mi jakoś tak na równi dobrze. Wymagają podobnych predyspozycji.
UsuńPozdrawiam.
Cudeńka! Słodzizny takie, że aż przestaję się bać myszek.;) Zdrówka życzę i tobie, i Ciapkowi.:)
OdpowiedzUsuńA czemu się boisz tak małych stworzeń?
UsuńWiem, że to trudno wytłumaczyć więc nie rób tego, tak zapytałam z przekąsem. Dziękuję za życzenia.
Lucjan ma gust, trzeba to sierściuchowi przyznać:))) PS. Znam ten ból (nie chodzi mi o nogę, choć równie współczuję). Zawaliłem sobie dyski fotkami i teraz nie ma siły na ich pokatalogowanie o obróbce nie wspominając. Trzeba by chyba zażyć jakieś piwo na systematyczność:)))
OdpowiedzUsuńNo fakt, Lucek dał radę. Piwo na systematyczność - czy to już nie podchodzi pod jakieś nieznaczne uzależnionko... Mam ogromny bałagan w głowie i sama nie wiem za co się chwycić.
UsuńMyszunie śliczne, szkoda, że kocisko musiało się na nie napatoczyć, no ale przecież unicestwianie myszy jest łowieckim prawem kota ;)
OdpowiedzUsuńCo do technik, to lepszy nadmiar pasji niż ich brak :)))
Cała prawda, dla tego też nawet krzywo nie spojrzałam na kota. Jedynie poprosiłam by powiedział gdzie je schował bo bym zwłoczki chciała odzyskać. A w sprawie nadmiaru technik to święte słowa Mario, święte słowa.
UsuńJakie ślicznotki z tych muszek :) Szkoda, że kiciuś potraktował je tak poważnie.
OdpowiedzUsuńNo trochę szkoda, ale w sumie, nie ma co płakać, są chociaż zdjęcia. Pozdrawiam.
UsuńSłodkie myszunie.:) Ja ostatnio miałam okazję oglądać podobne na żywo - wszyscy im robili zdjęcia. I ewentualnie znosili ze ścieżki, żeby nikt niechcący nie nadepnął.:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
O, a co one na tej ścieżce robiły? Też bym pomogła i pewnie sfotografowała, uwielbiam je.
UsuńDziękuję i serdecznie pozdrawiam.
One łaziły w trawie obok, ale czasem jakaś wyłaziła na ścieżkę. Wtedy wszyscy robili: "Ooooo! Jaka słodziutka!" i myszka miała sesję zdjęciową.:)))
UsuńSłodkie i sliczne. Ogólnie, gdyby nie to, że włażą nie proszone do naszych zapasów i sr...ją, to nawet dałyby się lubić i te żywe.
OdpowiedzUsuńNo fakt, mimo swojej słodkości są to jednak dla nasz szkodniki. Dla tego lubię je podziwiać w dziczy i uwieczniać.
UsuńUrocze myszunie :))). W sumie trudno się kotu dziwić, wyglądają jak żywe!
OdpowiedzUsuńA do tego pachną prawdziwą wełenką, nie do odparcia. Pozdrawiam.
UsuńMamba też by się skusiła na takie myszki, a łowna jest bardzo :). Co do twoich rozterek, to myślę, że mogłabyś połączyć te swoje techniki i wykonywać coś bardzo oryginalnego, pomyśl o tym, na przykład
OdpowiedzUsuńwyszywanie za pomocą filcowania, widziałam coś takiego na swetrach. Pozdrowienia dla Ciapka M
Też widziałam obrazy malowane wełną, ciekawe to ale chyba jednak dla mnie to jakieś nie do końca rozwijające, chociaż mogę się mylić. Na razie zwalniam, jak przyroda na jesień. Serdecznie Pozdrawiam i uściski dla Mamby.
UsuńCzego nie dotkniesz - zamieniasz w złoto. A raczej w małe dzieło sztuki!!! przepiwkne myszki.
OdpowiedzUsuńNo gdyby to było, złoto nawet pośrednio w postaci okrąglej sumki na kącie to... oj byłoby coś. Na razie tylko satysfakcja z komentarzy i zachwytów. Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa.
UsuńPrzeurocze te myszusie. Inaczej ich nazwać nie mogę, bo są jak cukiereczki takie słodkie. Bardzo pięknie wychodzi Ci to dziubdzianie i dziubdziaj nadal:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Cześć. Dziękuję za doping i motywację.
UsuńMamy zmasowany atak prawdziwych mysz!!! Nawet przewody samochodowe w garażach są pogryzione!!!
OdpowiedzUsuńSą podobno takie spraye które odstraszają od gryzienia kabli. W ttm roku wypada mysi rok, raz na kilka lat.
UsuńNo cudeńka! :)
OdpowiedzUsuńw Warszawie jest cały czas ciepło. Od wczoraj pada, ale grypy nie widać, uff
OdpowiedzUsuńPrzepiękne gryzonie :3 nie dziwię się kotkowi że je pochwycił, jak żywe wyglądają. Myślałam że za moje życie, to Boga nie ujrzę, ale ujrzałam ... Ciebie, jesteś Stwórcą na ziemi. Cudowne rzeczy z pod Twoich palców wyskakują.
OdpowiedzUsuń