Cześć i czołem!!!
Mam dwa posty w głowie i biłam się z myślami, który najpierw zapodać. Jeden lekki, przyjemny i łatwy, a ten drugi raczej trudniejszy, głębszy, żeby nie powiedzieć ciężki. Jak zapewne się domyśliliście po tytule i zdjęciach wybrałam ten lekki, na początek tygodnia. Co ja was będę katować od samego wtorku, jak życie zawodowe zapewne lepiej się z tej roli wywiązuje. Więc miło do kawki w przerwie. A jest duża szansa że do piątku, czy tam soboty rozwieje mi się pomysł na ten drugi post więc będziecie mogli odetchnąć z ulgą (Uff, nie znęca się nad nami):)
Tak... wiosna przyszła - na jeden dzień! Hm... Wstydzi się?
Psotnica, wpada na pół doby co dwa tygodnie i zwiewa jeszcze szybciej. Normalnie jak Wielka Brytania ( wyjść czy nie wyjść) to ona przyjść, a może jednak jeszcze nie? A przyjdę... nie, jednak znikam... Normalnie kot i baba w jednym, nie dziwne, że to ma rodzaj żeński w nazwie. Zresztą cała Aura, pogoda, natura - Wszystko to baby - ktoś to dawno temu mądrze zauważył.
Ba, nawet nasza planeta to baba!
- Naturo! Ziemio, czemu nam to robisz?
- Domyślcie się!
Hehe. Nie żebyśmy byli bez winy.
Zatem, w sobotę było pierdnięcie wiosny. No, a ja w Dziczy to jeden może być efekt. Szparag zagoniony do prac polowych nie miał czasu, ja coś próbowałam podziałać ale to męskie zadania i wymiękłam mimo siłowni (wiecie - jak się czujesz po pierwszym dniu na siłowni - versus - jak jest na prawdę) na prawdę jest tak, że no, babą jestem nadal nie koksem, mąż się cieszy.
No to odkurzyłam aparat i zaczęłam kręcić plazie porno.
Zaczęło się w piątek wieczorem jak musiałam wysiąść z auta na leśnej drodze żeby zebrać ropuchy z drogi, co by ich nie rozjechać, bo jak jedna była, to się brało między koła, ale jak kilka, czy więcej to nie ma bata nie wylawirujesz.
Dwóch amantów miała i chyba nie było jej za wygodnie - dzielna kobitka, dzielna.
Te studziły zapał w strumieniu.
Tutaj mamy parkę rozkochanych ropuch szarych i poniżej grzebiuszkę zimną.
Strumień Leśny ma to do siebie, że jest bogatym w życie wszelakie miejscem i nigdy nie wiesz co spotkasz na brzegu. Popijając złocisty niskoprocentowy napój na bazie chmielu i jęczmienia w ramach sjesty, siedząc na stołeczku z aparatem, napawałam się grzejącym w bok słonkiem, śpiewem ptaków i ogólnie wszędobylską wiosną.
Pojawiła się nim wypiłam pół zamkniętej w szklanym kielichu porcji złotego trunku. Chwileczkę stała u wejścia do jednej z setek nor i chyba obserwowała mnie. Potem znikła niczym najpiękniejszy sen i już nie chciała się pokazać.
W drugiej połowie degustacji przyleciał na dziesięć sekund, zaśpiewał i równie szybko znikł.
A za moimi plecami na wiśni pojawili się moi ulubieńcy. Bardzo daleko więc...
W ramach swojego dziennego minimum kroków postanowiłam Przejść się nad staw i zajrzeć co tam też ciekawego pływa. No i coś pływa, kaczki i łabędzie... niby widziałam lądujące kormorany ale to chyba byli przybysze z innej planety mający swoją siedzibę pod wodą bo nigdzie nie było kormoranów.
A dla poprawienia wyniku w krokach zajrzałam jeszcze na łąkę.
Dużo drobnicy, zrywającej się do ucieczki nim człowiek się zorientuje, że coś się zadziało.
Po zrobieniu sesji bażanta stwierdziłam, że coś mi ostrość szwankuje w aparacie na najdłuższym końcu ogniskowej, niedobrze.
Potwierdziła to sesja wiewiórki. Jedno okazało się być do przyjęcia.
13737 kroków:) ok 8,5 kilometra, wszystko w okolicach domu.
A jak wam minął weekend?
Piękny, owocny spacerek. A wiosna w tym roku taka typowa, polska, dawno takiej nie było. Można nacieszyć się budząca do życia przyrodą, bo wszystko idzie powolutku, tak jak trzeba. Pozdrowienia M
OdpowiedzUsuńNo niby prawda, że typowa, jak baba. Miała ostatnio zachwianie w tożsamości płciowej. Ale masz rację, powoli się budzi, tylko ta wietrzna i zimna aura zniechęca do podziwiania.
UsuńJak pięknie :). I piękne zdjęcia - ja tam nieostrości żadnej nie widzę!
OdpowiedzUsuńJa też w sobotę w plenerze, ale raptem we własnym ogrodzie, który ostatnio przypomina raczej zaniedbany ugór, więc czas był najwyższy ogarnąć to z grubsza. Porządki odbywały się w licznym kocim towarzystwie, ponieważ nasz jednooki Rysiek nasprowadzał kolegów z sąsiedztwa. Chłopaki jeszcze za młode na amory, więc na razie bawią się i ganiają, z rozpędu odbywając czasem zbiorowe galopady po naszym domu.
Ropuchy też opanowały tłumnie okolice oczka wodnego, więc staramy się nie pałętać wieczorem po ogrodzie, bo pełno tego towarzystwa pod nogami.
No wiosna na całego!- chociaż dzisiaj to akurat chłodem nieco powiało...
Nie widzisz nieostrości bo wybrałam te najostrzejsze.
UsuńNo ogród to wiosną priorytet, tu nie można odpuścić, bo się zapanuje. A wizyty kotów - sama przyjemność Pozdrawiam i miłych prac.
Wiewiórka epicka. Mnie.boks.nogi po pracy a spacer umyslowy zły Nie jest. A tak to Mefo trądzik ma. Syniorek 10 letni prawie.
OdpowiedzUsuńU mnie seniorek też miewał trądzik. Przemywałam wodą utlenioną, albo spirytusem, chociaż nie lubił.
UsuńMnie dziś nogi bolą, połaziłam trochę ale to dobrze, muszę chodzić.
Musze sie do tego przelamac zeby mu smarowac uparcie jak dziecku
UsuńŚliczne zdjęcia:) Niedziela? To była jakaś niedziela? No cóż, u mnie to taki sam, jak inne, ale nie narzekam, te inne mogą być niedzielą:)
OdpowiedzUsuńNo Niedziela była już w mieście, w domu, odpoczywająca. A skoro dla ciebie każdy dzień może być niedzielą, to tylko pozazdrościć. Dobra, nie będę ściemniać - ni w ząb nie zrozumiałam co napisałaś z tą niedzielą. :( Przykro mi...
UsuńDlaczego przykro? Nie tak, wszystko ok, ja jestem w takiej sytuacji, że każdy dzień tygodnia może być bardzo "pracujący" albo niedziela,czyli na luzie. Czasem nawet mylę dni tygodnia. W sumie głupio napisałam. A ta niedziela była akurat bez odpoczynku, bo gości mieliśmy, a goście wymagający, to się nabiegałam. A poza tym, śliczna ta wiewióra:)
UsuńW sumie nie wiem czemu przykro, chyba dla tego, że chciałam zrozumieć. Czyli ze względu na siebie.
UsuńWiewiórki są śliczne, i takie fotogeniczne.
Wiem, że już pewnie o to pytałem, ale wybacz starcowi. Gdzie to jest? To miejsce znaczy? Lęgowe krzykliwce, to nie w kij dmuchał! No i ten strzyżyk mój niedościgniony! Ech los mi ostatnio nie łaskaw:(
OdpowiedzUsuńDolny Śląsk - gmina Syców. Krzykliwce są od kilkunastu lat z okładem, kiedyś było kilka par. Dokładne dane tylko na priva podam:)
UsuńOK, jak się będę kiedyś wybierał chętnie dopytam:)
UsuńJakby co to zapraszam. A jak będę się wybierać w wasze strony to też podpytam o zaufany nocleg.
UsuńWal, jak w dym:)
UsuńJakie te żaby superowe :-) a myszka przecudna :-) U nas właśnie przeszła potężna śnieżyca. Biało się zrobiło, śnieg jest do kostek. I zimno. Jeszcze chwilę musimy poczekać na wiosnę, choć na twoich zdjęciach już jest :-)
OdpowiedzUsuńAniu, nie chcę się wymądrzać ale czuję potrzebę edukowania, zatem, to są ropuchy szare, nie żaby. A co do myszy to nie napisałam, że to nornica ruda.
UsuńCzytałam, że tam w waszych okolicach to jakieś zamiecie i wypadki były, nie zazdroszczę.
Pozdrawiam.
Jestem podedukowana :-) Dziękuję. Była potężna burza śnieżna. Przepiękna. Przez jeden dzień wróciła biała zima. A wypadki są i bez śniegu. Ludzie są nieuważni i bez wyobraźni. Teraz palą trawy, cholerka.
UsuńOj tak, to wypalanie traw to jakaś plaga i to jest straszne. Co komu przeszkadzają te enklawy życia.
UsuńJakie cudne zdjecia!!!! Wiewioreczka the best :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Wiewiórka daleko i płochliwa bo dzika leśna. Parkowe są zdecydowanie łatwiejsze do fotografowania.
UsuńNajlepszy dowód, że nie musi się odejść daleko od domu by zobaczyć i utrwalić takie żywe cuda Natury. Baby górą ! Zdjęcia cudne!!
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Ale nie zawsze jest taka możliwość. Moi rodzice mieszkają pod lasem, nad strumieniem i stawem więc na prawdę nie trzeba nigdzie daleko iść.
UsuńNieprzebrane bogactwo! Usiąść na pieńku, słuchać, gapić się i focić. Raj!!!
OdpowiedzUsuńO tak, włąsnie tak, idylla natury, moja medytacja.
UsuńPodziwiam. Jesteś wspaniałą obserwatorką! Cudowne zdjęcia! Uchwycić gryzonia to nie lada sztuka. Mnie nawet bażant nie chce pozować, albo go słyszę ale nie widzę, albo przemknie wtedy gdy nie mam aparatu:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie:)
To prawda, uchwycić gryzonia to nie lada wyczyn. Rzadko mi się udaje, i zawsze jestem bardzo z tego zadowolona. A ten bażant to tylko z daleka, z okna na poddaszu mi się udaje.
UsuńDzisiaj na spacerze te spotkałam bażanta. Tego samego co zwykle. Zadomowił się w mojej okolicy. Bardzo mi miło, że mnie odwiedza :)
OdpowiedzUsuńBardzo udane zdjęcia ptaków. Miło się oglądało.
One są terytorialne, więc będą pilnować swojego rewiru, czasem słychać jak dwa się przekrzykują w gdakaniu. Dziękuję za miłe słowa.
UsuńJak dużo życia jest na Twoich zdjęciach :-)
OdpowiedzUsuńPiękne :-)
Bo dużo życia jest wokoło nas. Pozdrawiam.
UsuńWitaj wiosennie
OdpowiedzUsuńTak wiosna wpada do nas raz na tydzień. Może niedługo zostanie z nami na dłużej.
A zdjęcia aż zapraszają na wycieczkę do lasu. Przecież dawno tam nie byłam.
Pozdrawiam słonecznie żółtym kolorem forsycji
Również witaj i również wiosennie. Prognozy zapowiadają dalszą huśtawkę w aurze, ale ważne że idzie już ku lepszemu. Do lasu czy parku zawsze warto się wybrać, a kiedy pogoda taka piękna - tym bardziej. Pozdrawiam.
Usuń