Cześć, cześć moi drodzy.
Tak , to ja - żyję. Nawet bardziej żyje niż kiedykolwiek wcześniej. A przynajmniej bardziej czuję, że żyję.
Wszystkich zaglądających serdecznie przepraszam za tę przerwę, dziękuję za zainteresowanie, jakie mam nadzieję wykażecie pomimo mojej nieobecności. Nie mogę nic obiecać. Nie mam prawa nic oczekiwać.
Dziś... obrazy. Cóż, to jest właśnie to, co wypełnia 90% mojego tak zwanego wolnego czasu. To jest to, co płynie w moich żyłach.
Na początek Nora.
Tak ta moja Nora, czarna i kochana suczka ze schroniska, która u moich rodziców na wsi znalazła swój dom i swój psi raj.
Obraz malowany farbami akrylowymi na płótnie. 25/30cm.
Musze przyznać, że obawiałam się jak uda mi się oddać dość skomplikowaną i czarną sierść. Obraz wyszedł nieco ciemny, niemniej jestem z niego i z siebie dumna.
Następny w kolejce jest mój senior Ciapek.
Ten portrecik to moje ponowne podejście do techniki pasteli suchej. Już kiedyś się za to zabierałam, ale nie mogłam się przekonać bo zupełnie nie wychodziło mi tak jakbym chciała. Praca tyłka nie urywa, ale tutaj poznawałam się z materiałami na nowo.
A było z czym, bo z pastelami wiąże się pewna historia. Otóż swój zestaw pasteli, zakupiony ze trzy lata temu, sprzedałam. Bo uznałam, że niepotrzebnie kurzą mi się w szufladzie, a jakoś nie po drodze mi z tą techniką. A jak już sprzedałam to zaczęłam dostrzegać możliwości jakie daje ta technika, to medium. Są wspaniali artyści którzy potrafią wyczarować cuda. No i zaczęłam się doszukiwać o co chodzi. Napisałam do kilku z nich (Niemcy, Francja) i wyszło, że pracują na specjalnym papierze. To był wspólny mianownik. Bo pastele rożnych firm.
No to ja się w taki papier zaopatrzyłam, z drugiej ręki kilka kartek, na próbę.
Ciapek był pierwszy, coby obadać teren. Na drugi ogień poszła Liza.
No i tu już na poważnie dostrzegłam możliwości. A daje je tenże właśnie papier. Tak zwany papier piaskowany, który w dotyku nieco przypomina delikatny papier ścierny. Jest absurdalnie drogi. Arkusz formatu A3 kosztuje ponad 12 zł. W tej cenie mam płótno.
No ale jeśli ktoś idzie w tę technikę to nie ma co oszczędzać.
Jak się pewnie domyślacie,oprócz papieru, zakupiłam nowe pastele... no czasami bywa.
Ciapek i Liza to format A4.
Wróciłam jednak do aryli, najbliższej mi techniki, dość dobrze znanej, wydajnej i jednak zdecydowanie trwalszej.
Na płótnie dwie syberyjskie kocice Neska i Pirat.
Przyznam się bez bicia, iż furto tych piękności dało mi w kość. Jednocześnie był to fantastyczny trening malowania futra na większych powierzchniach, gdyż obraz ma wymiary 40/40 cm. Więc pędzel miał gdzie się rozpędzić.
A dla kontrastu - Kaja.
To kotka brytyjska, srebrzysta, puchata i z wielkimi oczyskami. Również akryl. Z tym że płótno 15/15cm. Jak do tej pory mój najmniejszy portret. Malowanie takich miniatur ma swój urok.
Miałam romanse z kilkoma technikami - Farby akrylowe, farby akwarelowe, kredki ołówkowe i pastele suche.
Na chwilę obecną najbliższe są mi akryle ze względu na łatwość pracy, wydajność oraz trwałość. Co prawda jestem zakochana w kredkach, strasznie podobają mi się efekty możliwe do uzyskania pastelami, jednakże obie te techniki są dość trudne, kosztowne i jak dla mnie to nie trwałe. Nie odrzucam ich, mają swoje miejsce w moim sercu, nie wyobrażam sobie jednakże, tworzenia nimi większych obrazów.
Z tymi przemyśleniami was zostawiam, nie wiem na jak długo... Na prawdę. Mam obawę, że blog stanie się mocno monotematyczny i przez to nieco nudny. A kalendarz malarski mam zapełniony do marca, więc... będą głównie obrazy. Na inne aktywności nie mam już czasu, znaczy jest czas, ale ich opisywanie już nie mieści się w grafiku. Na razie. Jak opanuje już nowy styl życia to kto wie...
Pozdrawiam was serdecznie.
Nie mogę wyjść z podziwu nad tym, jak w każdej pracy malujesz futro zwierzaków, że widać każdy pojedynczy włosek. Cuda po prostu! <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi jest miło czytać takie słowa. Malowanie każdego włoska jest mocno upierdliwe ale jak się okazuje nie umiem inaczej, bo wtedy nie podoba mi się efekt. Pozdrawiam.
UsuńWszystkie obrazy piękne! 🥰
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana.
UsuńPrzepiękne portrety! Jak zwykle zresztą :).
OdpowiedzUsuńZaciekawiły mnie te pastele, bo sama kiedyś sporo rysowałam pastelami i mam ciągle swój stary zestaw, i też myślałam, żeby się go pozbyć, ale coś mnie ostatnio korci, żeby jednak do nich wrócić :).
Czy Ty używasz pasteli takich zwyczajnych w pałeczkach, czy w kredce? Bo te cieniutkie kreseczki futerka narysować pałeczką, która wiadomo, że miękka jest, to nie lada wyzwanie! Chociaż Twoja cierpliwość i precyzja nieraz już mnie zadziwiały!
Natomiast co do papieru, to jest taki sposób na uzyskanie pewnej chropowatości na zwykłym papierze, mianowicie trzeba go spryskać fiksatywą, tą samą, którą się utrwala gotowe rysunki. Ewentualnie można użyć tańszego lakieru do włosów. Rozpylona mgiełka preparatu osiada na papierze i zasycha tworząc szorstką powierzchnię, która lepiej przyjmuje pastelowy proszek. Sama na to kiedyś przypadkiem wpadłam, ale potem dowiedziałam się, że to dawno znana metoda :). Nie wiem, czy efekt jest identyczny z tym papierem, o którym piszesz, ale może warto spróbować. Ja do tej pory używałam papierów dedykowanych do pasteli i technik mieszanych, ale na pewno nie były tak drogie.
Po pierwsze to dziękuję za pomysł z tym lakierem. kiedyś spróbuję bardzo chętnie. Używam pasteli w kredce do sierści, na pierwszą warstwę brałam takich w małych sztyftach. To jednak bardzo brudna technika... poczytaj sobie o papierze pastelmat.
UsuńOstatnio myślę o powrocie do pasteli, więc jak faktycznie wena mi wróci, to poszukam tego papieru, zawsze to jakieś nowe doświadczenie :).
UsuńSliczne, jaka puchatosc oddana, az chce sie poglaskac! biale futerko i czarna siersc musza byc bardzo trudne do oddania..Tobie to sie udalo bardzo bardzo dobrze. Zdolnas!
OdpowiedzUsuńMasz rację, białe i czarne jest trudne, ale z tych dwóch to białe trudniejsze. Dziekuję:)
UsuńPrzepiękne obrazy! Bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podobają Ci się moje obrazy.
UsuńKiedy oglądam takie prace, czuję rozżalenie- dlaczego natura nie dała mi umiejętności malowania/rysowania na poziomie artystycznym? Mało jest rzeczy o które jestem zazdrosna, ale o takie talenty jestem:)
OdpowiedzUsuńWszystkie prace są przepiękne, jednak mnie najbardziej podoba się ta akrylowa.Futro na ogonie wymiata, to jest artyzm:) Poza tym, na wszystkich portretach fascynują mnie oczy, niesamowite:)
Wydaje mi się, że tu już pisałam- złe narzędzia, materiały potrafią zepsuć pracę. Lepiej dołożyć i pracować z przyjemnością niż się wciekać.
Droga Jaskółko, napiszę coś co nie każdemu może się spodobać.
UsuńTalent i zdolności to 1%. Reszta to ciężka i systematyczna praca. Znam dziewczynę, która nie umaiła nic narysować, ale się zawzięła, zaczęła kilka ładnych lat temu ćwiczyć podstawy, uczyć się i teraz podbija dosłownie świat swoimi ilustracjami.
Talent się nie liczy bez pracy. I dla tego te swoje predyspozycje, którymi została obdarzona w tej dziedzinie rozwijam kiedy mogę.
Nawet Mozart bez nauki nic by nie osiągnął chociaż był geniuszem.
Zatem nie ma co zazdrościć tylko, o ile bardzo tego pragniesz, to zacząć ćwiczyć. Poświęcam na swoją malarską pasję kilka godzin dziennie. I nie żałuje żadnej.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Bardzo mądrze napisane. Ja się z Tobą zgadzam w 100%. Z jakimś talentem w zasadzie każdy się rodzi, ale sukces osiąga ten, kto nad nim pracuje.
UsuńKibicuję tu i tam :) Cudnie tworzysz.
OdpowiedzUsuńDziękuję. I doceniam.
UsuńPiękne rozwijasz swój talent , gratulacje ! :D
OdpowiedzUsuńTak rozwijam, znasz moje podejście do talentu... ale dziękuje za kibicowanie.
UsuńPrzepiękne obrazy, zwierzaki na nich jak z fotografii a nie jak z obrazu
OdpowiedzUsuńmasz talent !!!
pozdrawiam :)
Milo mi. Wiele pracy mnie to kosztuje ale kocham ją i na noc nie zamieniłabym.
UsuńZachwycające koty!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)
UsuńNo owszem, śliczności, puchate. Ale Liza! No oczu nie mogłam oderwać! Jest zdecydowanie najpiękniejsza. I modelka i wykonanie.:)))
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją precyzję, wytrwałość, cierpliwość, pracowitość. No i talent oczywiście.:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Mój mąż też jest najbardziej zachwycony Lizą. Też mam do niej wiele sentymentu. Na razie nie mam swojej ulubionej pracy. Bardzo dumna jestem z każdej. Pozdrawiam. I dziękuję:)
UsuńChylę czoła. Piękne, dopracowane, jesteś absolutną mistrzynią kocich portretów.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję. Bardzo miło mi czytać takie słowa.
UsuńJaka precyzja! Pastelowe portrety wydają mi się bardziej żywe.
OdpowiedzUsuńPowodzenia i wytrwałości!
Ciekawe na czym polega ich żywość? Może na matowości (jest takie słowo?) Bo to jednak zupełnie inna powierzchnia. Dzięki serdecznie za słowa uznania.
UsuńPrzepiękne obrazy!Zachwycam się, podziwiam i zdumiewam, że mozna tak świetnie, tak lustrzanie wręcz oddać podobieństwo, naturę i fakturę kocią i psią.Cudownie, że masz taką pasje i rozwijasz ją. To daje człowiekowi poczucie sensu i szczęścia. Niech zatem trwa, wypełnia Twój czas i raduje Twe serce, Luno!:-))
OdpowiedzUsuńMasz rację z tym sensem. Rozwijanie pasji nadaje sens i to na prawdę taki konkretny. Jestem ogromnie wdzięczna i sobie i Wszechświatowi, że mogę się tak realizować. Dziękuję Ci za te urocze i wspierające słowa.
Usuńbajeczne obrazy:)Zwierzaki jak żywe-rozwijaj swoją pasję dalej będę kibicować bo warto:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Moniko. Pasja w życiu nadaje mi sens i kolory, sama dobrze wiesz co to znaczy. Pozdrawiam.
UsuńNiesamowite techniki a każda doskonale ale inaczej oddaje rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńDziękuję. To prawda, że każda na swój sposób oddaje rzeczywistość.
Usuń