Kochani, żeby nie było, że ja tylko już pędzlem wymachuję. Igłę też tykam. I całkiem fajnie mi się wyszywa w przerwach między malowaniem. A dokładnie to wyszywało, kiedy przerwałam pracę nad problematyczną emocjonalnie Rysicą Rysią. Wyszywałam do momentu zakochania się w akwarelach. A co? No karakala. Tego zapowiadanego wiele miesięcy temu. I to on mnie do malowania skusił, bo malowałam mu tło. No i tak zostało mi z tym malowaniem.
Kiedy go ostatnio prezentowałam jeszcze go nie było praktycznie, tylko szkic.
Wyszywanie rozpoczęłam od ucha. Pokryłam je nieścisłymi ściegami bardzo ciemnej brązowej muliny. W podobny sposób powstała ciemna plama nad okiem. Reszta pyszczka wyhaftowana już gęstymi ściegami, ściśle do siebie przylegającymi. Różna długość ściegów, od najkrótszych tuż nad nosem, do dłuższych na policzkach i najdłuższych na szyi ma oddać realną długość sierści u kota.
Na policzku są trzy odcienie brązu. Oraz kilka beżów i coś podobnego do blado rudego. Zaczęłam też wyszywać wnętrze ucha. Ucho to dla mnie newralgiczne miejsce, nie lubię uszu haftować.
Głowa jest wyszywana jedną nitką muliny, a szyja i kryza na niej podwójną. Sierść w tym miejscu jest dłuższa i grubsza, więc uznałam, że taki krok będzie właściwy. Jak to będzie ostatecznie wyglądać, to się jeszcze okaże.
Rzadkie ściegi na uchyu i nad okiem uzupełniłam innym kolorem, bo w naturze ten kot właśnie ma tam takie pomieszanie pstre.
Na razie mam tyle i nie umiem powiedzieć kiedy do niego wrócę. Ale wiem, że wrócę.
Pozdrawiam i zapraszam do dalszego zaglądania na mojego bloga.
ojej, jestem pod ogromnym wrażeniem! haft jest niesamowity! efekt WOW
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jest jeszcze nie skończony. I bardzo mnie cieszy, że zrobił takie wrażenie. Pozdrawiam.
UsuńCoś pięknego! Jestem pod niesamowitym wrażeniem Twojego prowadzenia nitki i długości ściegów. Twoja miłość do zwierząt przejawia się na każdym etapie dziergania czy karakala, czy tygrysa, czy myszki. Odzwierciedlasz tak idealnie futerko, że ma się ochotę pogłaskać tą pracę:)
OdpowiedzUsuńNawet nie zdajesz sobie sprawy jak cudownie jest czytać takie słowa. Cieszę się, że udaje mi się oddać w swoich pracach swoja miłość do nich. Dziękuje.
UsuńZdjęcia mi się nie wyświetlają i jak tu podziwiać ech... te Internety...
OdpowiedzUsuńojej, bardzo mi przykro.
UsuńMyślę że ta rysica jest cierpliwa i poczeka;)
OdpowiedzUsuńwspaniałe tworzysz rzeczy - ba, to prawdziwa sztuka!
pozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję, Rysica powoli, powoli się robi. Również pozdrawiam.
UsuńPieknie wycieniowalas mu futerko:-) jest jak prawdziwy
OdpowiedzUsuńStarałam się, każda nowa praca to dla mnie wyzwanie.
UsuńMarysiu, idealny będzie. Zresztą, jak wszystkie Twoje prace :)
OdpowiedzUsuńczęść obrazu będzie malowana, tak?
Tak, tło jest namalowane farba akrylową. Dziękuję za uznanie.
UsuńZdolniacha z Ciebie! Czy pędzlem czy nitką - malujesz równie pieknie! Mam nadzieje że szybko do niego wrócisz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marylko:)
Nie umiem powiedzieć kiedy do niego wrócę ale wrócę. Dziękuję za miłe słowa.
UsuńAle jak to malowałaś mu tło? To nie będziesz go mogła prać?
OdpowiedzUsuńBędę mogła, chociaż ja swoich haftów nie piorę. To jest akryl, sprawdzałam, można prać, chociaż nie wiem czy wielokrotnie, ale takiego haftu nie powinno się prać, jeśli to nie jest absolutnie konieczne i raczej tylko ręcznie.
UsuńAaa, akryl, ok :) Jakoś tak zrozumiałam, że Ty akwarelą to malowałaś, i się zdziwiłam. Teraz doczytałam też napis na tubce farby ;) Tak, akryl się nie spiera, wypróbowałam malując bluzkę najtańszymi farbami (zwykłymi akrylami, nie do tkanin), które trzymały szalenie dobrze. Domyślam się, że haft bardziej jak obraz niż jak ubranie się traktuje, ale po wielu latach pewnie może się nieco zakurzyć... :)
UsuńA, no i oczywiście jak przedmówcy zauważyli, futro świetnie wychodzi, czekam na gotowego kota :)
Dziękuje za tak precyzyjne wytłumaczenie Twojej techniki wyszywania. Bardzo mi się to może przydać. A haft jak zwykle śliczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam M
Zawsze do usług, chętnie się dzielę swoją wiedzą. Pozdrawiam.
UsuńDziękuję, fajnie, że jesteś. Mam się od kogo uczyć M
UsuńJestes wyjątkowo uzdolniona,tyle odcieni na policzku ,a wyglada jak dwa kolory,kochana masz talent umiesz igłą malować,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, każdy jest w czymś wyjątkowy, ja umiem dobrać kolory, ale do dziś robię straszne błędy ortograficzne mimo znajomości zasad i setek przeczytanych książek...
UsuńMusiałam sobie poczytać, bo nie znałam zwierzątka. Przy okazji znalazłam takie słodziaki:
OdpowiedzUsuńhttps://noizz.pl/zwierzeta/najpiekniejszy-kot-na-swiecie-oto-karakal-stepowy/9261b85
Twój widzę, że jest dorosły. Futerko jest do głaskania.:) A ja czekam na oczy, bo pamiętam, te wspaniałe tygrysie.:)))
Pozdrawiam serdecznie:)
Małe karakale są słodziutkie. Postaram się nie zawieść oczekiwań dotyczących oczu. Dziękuję za odwiedziny.
UsuńA pędzelki na uszach też będą?:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
No oczywiście, że będą! Co to za karakal bez pędzelków:)
UsuńPodziwiam takie umiejętności, niesamowitą cierpliwość i piękne efekty. Nie jestem znawcą w tej dziedzinie, ale bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńA to najważniejsze, bo kiedy się podoba to nie ważne czy wykonane super czy mniej super,ale że efekt zadowala. Dziękuję serdecznie i pozdrawiam gorąco.
UsuńPięknie pięknie ta naturalność:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ściskam.
Usuńale precyzyjnie,ale pięknie..zazdroszczę talentu:):
OdpowiedzUsuńDziękuję. Chociaż tu bardziej potrzebna jest cierpliwość i drobiazgowość niż talent. Pozdrawiam.
Usuńcoś pięknego ! jak żywy...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Dziękuję. Żywego to ja bym chciała kiedyś zobaczyć i może pogłaskać. Pozdrawiam.
Usuńczarujesz tą nitkę, bo to niemożliwe, żeby tak pięknie bez czarów wyszywać ;)Ja mam czarnego ale jakbyś chciała pogłaskać to daj znać ;)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com
Witaj. Sądzę, że każdy proces twórczy niezależnie od tego czego dotyczy ,jeśli jest wykonywany z miłością i szczęściem jest swego rodzaju magią i czarowaniem.
UsuńŻe tak spytam, co masz czarnego - karakala czy kota. Bo o czarnym karakalu nie słyszałam, chyba ze to jakiś melanizm jak u lampartów a czarnego kota mam w domu i czasem mam go ochotę udusić.
Pozdrawiam.
Piękny haft, cieniowany płaski zawsze mnie zachwyca. Ja haftuję tylko krzyżykami, a i to niezbyt często. Wydaje mi się, że haft płaski wymaga ogromnej precyzji, cierpliwości i wyobraźni - w krzyżykach, jeśli haftuje się według wzoru, to każdy krzyżyk jest opisany, wiadomo gdzie ma być i w jakim dokładnie odcieniu, więc sprawa jest dużo łatwiejsza.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ten haft jest jak malowanie, bez wyobraźni artystycznej jest trudny do wykonania. Pozdrawiam.
Usuń